TataFilipa #4: Pot, łzy, kolki i depresja

Luźny zbiór myśli zebranych po pierwszym miesiącu bycia świeżo upieczonym tatą.

Nie jem, bo nie mam na to czasu.

Nie śpię, bo nie mam na to czasu.

Jakaś rozrywka? Co to rozrywka?

W naszym domu trwa koncert jednego muzyka - tylko że Filip nie śpiewa i nie gra na żadnym instrumentem, a z kolei krzykiem też nie można tego nazwać, bo to jest zwyczajne darcie gęby, jakby był poddawany ciągłym torturom przez hiszpańską inkwizycję.

Moja żona nie wytrzymuje psychicznie przy całodniowej opiece nad tymi decybelami. Płacze, kołysząc go na rękach w nadziei na chwilę spokoju. Ta czasami się pojawia, jednak nie trwa zbyt długo. Ja ciągnę na kawach, zdecydowanie przekraczając jakieś dzienne normy tego czarnego napoju, w sumie jestem jak kofeinowy zombie.

Mam już dość złotych porad, z którymi nie mam co zrobić. Gdybym każdą z nich zapisywał, mógłbym wydać gruby poradnik dla zdesperowanych rodziców. Niemal wszyscy wiedzą najlepiej, nawet ci bezdzietni, ale wiecie co? W zasadzie nic z tego nie działa - nic w tym dziwnego, przecież każde dziecko jest inne.

A Filip jest wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. Obecnie ma trzy programy funkcjonowania, które pojawiają się naprzemiennie w dowolnej kolejności: niespokojne spanie/drzemka, usta zamknięte butelką podczas karmienia oraz donośne darcie japy.

Rzygam już tekstami To normalne, Każdy rodzic to przeżywa i W końcu to minie. Skoro to jest normalne to jak się dziecko zachowuje podczas nienormalnych momentów, takich jak chociażby jakaś choroba? Cholera, mam wielu znajomych z dziećmi i od żadnego nie słyszałem takich opowieści. Dlaczego ludzie z poważnego problemu robią błahostkę?

To zresztą nie dotyczy tylko zwykłych ludzi, lekarze też lubią szufladkować problemy i wręcz stawiać diagnozę bez zbadania. To kolki słyszałem już tyle razy, że nie umiałbym tego zliczyć. Po co szukać i dochodzić przyczyn takiego zachowania u dziecka? Przecież to kolki i trzeba z tym żyć. Każdy objaw można śmiało do tego dopasować.

Mój dzień roboczy wygląda tak, że od wstania o 6 rano to w zasadzie nie ma ani chwili na odetchnięcie. Spacer z psem, jazda do pracy, potem sama praca i powrót do domu, by jak najszybciej wziąć na ręce młodego od żony, której baterie już dawno się wyczerpały. Tutaj zaczyna się loteria, w której na pewno będziemy przegranymi, bo Filip raczej szybko nie zaśnie. Gdy już w końcu padnie ze zmęczenia, my się nie nadajemy do niczego. Kolejny zmarnowany dzień, a jeszcze nocka przed nami…

Gdy słyszę od innych rodziców, że wiele by dali, by powrócić do tego wieku dziecka, to się zastanawiam - czy oni są normalni? Mają za spokojne życie? Dobrowolnie chcą się poddać torturom? Jak najszybciej polecam udać się do lekarza.

Przeżywam najgorszy okres w swoim życiu, jestem wrakiem człowieka, nie mam czasu i chęci na cieszenie się dzieckiem. Czasami jestem tak załamany, że zastanawiam się, czy w ogóle nadajemy się na rodziców, skoro dziecko cały czas krzyczy. Jak to jest, że rodziny patologiczne robiące kolejne dzieci dla 500+ są w stanie zapanować nad gromadą potomków, a my nie potrafimy sobie poradzić z jednym Filipem, o którego staraliśmy się tak długo?

Gdy zmęczenie i nerwy przejmują kontrolę nad ciałem, myśli i słowa potrafią skręcić w naprawdę mroczne rejony. Łzy spływają po policzkach, nie chce się po prostu żyć. Depresja puka do drzwi.

Krótkie chwile spokoju uśmiechniętego malucha dają ogromną moc, ale są zbyt małymi doładowaniami, aby wyrównać wielogodzinne wyładowania energii. Bez pomocy trzeciej osoby nie ma szans na przetrwanie tego okresu.

Nie tego się spodziewaliście po pierwszym miesiącu opieki nad dzieckiem? My też nie. Szczęśliwe obrazy spokojnych dzieci w telewizji i internecie to zwykłe marketingowe kłamstwa, które nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości.

Dlatego też przepraszam wszystkich za brak odpowiedzi na chacie i małe zainteresowanie polskimi postami, po prostu nie mam na to czasu.

Mam nadzieję, że kolejny tekst powstanie nieco szybciej.

PS. Filipa i tak kocham najbardziej na świecie.


Post napisany w ramach Tematów Tygodnia #50 do tematu Świadome macierzyństwo.


Jedna osoba pod dwoma nickami.
Marek Szumny - to ja.
@lukmarcus i @marszum.